Biały piasek pod
stopami dziewczyny uginał się, kiedy stawiała kolejne kroki. Pieniste fale
rozbijały się o klif, a zimna woda moczyła jej nagie stopy. Usłyszała
przytłumione śmiechy, więc odwróciła się w ich stronę. Kobieta biegła w jej
stronę, machając do niej wesoło, a niedaleko za nią stał mężczyzna w hawajskiej
koszuli z naręczem bagażu i ręcznikami. Miał też dobrze znanych dziewczynie
okulary przeciwsłoneczne.
– Mamo –
powiedziała cicho dziewczyna, a kobieta uśmiechnęła się do niej.
Jej usta poruszyły
się, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
– Mamo… –
powtórzyła głośniej.
Kobieta ponownie
się uśmiechnęła i ruszyła w stronę mężczyzny, machając do dziewczyny, aby ta
poszła za nią. Niemo wołała jej imię, ale Hermiona nie mogła usłyszeć jej
głosu. Zagłuszał go dźwięk rozbijających się fal i skrzeczących wokoło mew. Chciała biec za kobietą, ale jej nogi nie poruszyły się ani o
centymetr.
– Nie mogę… –
szepnęła i wystawiła do kobiety rękę, aby na nią poczekała. – Nie mogę się
ruszyć! Mamo!
Jednak postać
kobiety powoli się zamazywała. Hermiona poczuła, jak jej oczy wypełniają się
łzami.
– Czekajcie!
Postacie zaczęły
się oddalać, aż w końcu zniknęły z zasięgu jej wzroku.
– Mamo!
Jej płacz zginął w
kolejnej rozbitej fali, a słone łzy wypełniły usta, gdy upadła na gorący
piasek.
Uchyliła lekko
oczy, dopiero po chwili przyzwyczajając się do panującej wokół ciemności.
Czuła, jak jej nagie ciało oplata cienki materiał. Zapewne kołdra. Powoli z
mroku wyłaniały się pojedyncze kształty. Słabe światło świecy stojącej na
nocnym stoliku oświetlało ciało mężczyzny, siedzącego na skraju łóżka. Jego
twarz podparta była na dłoniach, a włosy opadały na nią, zakrywając jego
oblicze.
Hermiona ledwo powstrzymała
się przed jękiem, gdy zobaczyła wyblakłe blizny na plecach mężczyzny. Niektóre
były małe, ledwo co widoczne w nikłym świetle, ale te większe… Hermiona
poczuła, jak w jej żołądku wszystko przewraca się na samą myśl, w jaki sposób
powstały.
Delikatnie
podniosła się na łokciach i obwiązując wokół siebie cienkie okrycie podpełzła
do Severusa. Drgnął, gdy przejechała ciepłą dłonią po szramach, ale nie
odwrócił głowy. Klęknęła na łóżku tuż obok niego i delikatnie dotknęła jego
twarzy, zmuszając, aby na nią popatrzył.
– Mówisz przez sen
– mruknął posępnie, unikając jej spojrzenia.
– Obudziłam cię? –
spytała cicho.
– Na szczęście nie
aż tak głośno.
Uśmiechnęła się do
niego, mimo iż wciąż na nią nie patrzył. Odgarnęła włosy z jego twarzy, a on
zaczął przyglądać się badawczo jej twarzy.
– Dlaczego nie
uciekłaś?
Hermiona zatrzymała
rękę i spojrzała zaskoczona w jego oczy. Widziała w nich wyrzuty sumienia i coś
jeszcze. Coś nieodgadnionego, coś zamglonego, głęboko ukrytego w jego duszy,
ale próbującego się wydostać.
– Dlaczego miałabym
to robić?
– Poprzednim razem
skończyło się to całkiem nieciekawie. Nie pamiętasz? – rzucił, wymownie unosząc
brew. Uśmiechnęła się kwaśno na ten „żart”.
– Pamiętam.
Chciałam… – zawiesiła głos, badając wzrokiem linię jego ust. – Chciałam
zobaczyć, czy tym razem zrobisz to samo.
Prychnął i chciał
odsunąć twarz, ale nie pozwoliła mu. Złapała ją w obie dłonie i usiadła na jego
kolanach.
– Nie lubię się
powtarzać – mruknął znów, a Hermiona pocałowała go delikatnie.
– Dziękuję.
W jej oczach
widział łzy, ale dziękował Merlinowi, że się nie rozpłakała. Jego skamieniałe
serce dziwnym trafem tylko na jej łzy reagowało w jakikolwiek sposób. Nie
podejrzewał się o taką słabość. Kobiece łzy. Jej łzy. Prychnął cicho.
– Wyjaśnisz mi, jak
zamierzasz rozegrać tę sytuację?
– Czy naprawdę
musimy rozmawiać o tym akurat teraz? – odparła pytaniem na pytanie.
– Myślałem, że
Panna–Wiem–To–Wszystko–Granger ma jakiś plan w zanadrzu…
Hermiona zaśmiała
się melodyjnie, opierając czoło o czoło Severusa.
– Owszem, mam –
szepnęła. – Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałabym się wykąpać, a później… –
popatrzyła na niego rozbawiona. – Później zobaczymy.
Zlustrował ją
wzrokiem, ciekaw znaczenia słowa „zobaczymy”. Co prawda nie odpowiedziała na
jego pytanie w sposób, jaki tego oczekiwał, ale taki plan wydał mu się lepszy
niż żaden.
– Pasuje.
Pocałowała go
delikatnie i zsunęła się z jego kolan. Stała chwilę nad nim, wpatrując się w
jego oczy, po czym uśmiechnęła się i zaczęła szukać swoich ubrań.
– Sisi je zabrała –
odparł, zanim zdążyła zadać pytanie. – Musisz chyba wybrać coś z mojej
garderoby.
Uśmiechnęła się do
niego teatralnie.
– Oczywiście, że
zabrała. Nie możesz jej tego oduczyć?
– I mam chodzić w
brudnych ubraniach? – prychnął Severus, na co Hermiona pokręciła zrezygnowana
głową. Zabrała jedną z jego czarnych koszul i wyszła z pokoju.
Gdy Severus
usłyszał dźwięk płynącej wody, przymknął oczy i rozmasował pulsujące skronie.
Wciąż czuł jej ciepło na swoim torsie i teraz, gdy jej nie było, poczuł
ogarniające go zimno.
Była zbyt młoda,
aby w pełni mogła go zrozumieć. Jego przeszłość, jego postępowanie. To w jej
wieku popełnił jeden z największych błędów w życiu i był niemal pewien, że ona
właśnie popełnia swój. Jednak żadnym sposobem nie dał rady jej od siebie
odsunąć. Wracała, ilekroć próbował.
Jednego był pewien.
Że kiedy prawda wyjdzie na jaw, ona nie wróci. Wpatrywał się w dywan, oczami
wyobraźni widząc jej oczy pełne łez i usta, układające się w słowa nienawiści.
O tak, znienawidzi go.
Chyba naprawdę
chciał się ukarać. Chyba naprawdę żałował.
Jeden jego błąd
zniszczył życie Lily Potter, a odejście Hermiony zniszczy jego życie. Uczciwa
kara.
Poczuł nagle krople
spadające na jego ramiona, a gdy odwrócił się, zobaczył niepewnie uśmiechającą
się dziewczynę. Mokre włosy nie były tak napuszone jak zwykle, a policzki
zaczerwieniły się od gorącej kąpieli. Jego czarna koszula wisiała na jej
drobnym ciele, a rękawy musiała podwinąć. Nie spodziewał się, że widok kobiety
w jego koszuli tak na niego podziała. Dotknął niepewnie jej policzka, a
Hermiona zamknęła oczy, wzdychając. Wodził miękką skórę zimnymi palcami, chcąc
zapisać w pamięci każdy jej obraz.
– Przepraszam.
To jedno słowo
wymknęło się z jego ust, zanim zdążył ugryźć się w język. Popatrzyła na niego
zdziwiona.
– Co… co
powiedziałeś?
– Że masz grzecznie
tu siedzieć, kiedy będę się kąpał – parsknął cicho, wstając z łóżka.
Hermiona
uśmiechnęła się łobuzersko.
– Naprawdę myślisz,
że to zrobię?
Jęknął, teatralnie
wypuszczając powietrze.
– Przynajmniej
niczego nie zepsuj.
Zabrał z szafy
czystą koszulę i spodnie, a zanim zniknął, spojrzał na nią przez ramię i
uśmiechnął się kwaśno.
– I ani się waż
wchodzić do gabinetu.
– Dobrze, panie
profesorze – zaśmiała się w odpowiedzi, udając potulną uczennicę.
Kiedy zniknął,
Hermiona opadła ciężko na poduszki, wpatrując się w zgniłozielony baldachim.
Szybko jednak usiadła i korzystając z okazji, czmychnęła do salonu. Z
zaciekawieniem studiowała tytuły wszystkich książek, wyłapując kilka naprawdę
interesujących egzemplarzy. Eliksiry fascynowały ją, mimo iż nigdy nie
potrafiła zrozumieć złożoności ich warzenia. Tak jakby trzeba było włożyć serce
w ich przygotowywanie. Przynajmniej tak wyglądał Severus, kiedy coś warzył.
Poświęcał temu całą uwagę, wkładał w to każdą cząstkę siebie.
Ku swojemu
zaskoczeniu natknęła się nagle na znajomy tytuł.
– Wolne żarty… –
szepnęła, uśmiechając się szeroko.
Wyciągnęła
delikatnie książkę, na okładce której widniał napis „Romeo i Julia”.
Przewertowała
kartki, po których stanie wywnioskowała, że książka jest stara. Na pierwszej
stronie widniała inskrypcja, zapisana bardzo pięknym, kobiecym pismem.
Na dowód, że mugolska literatura wcale nie musi być nudna
Kochanemu Severusowi,
Lily Potter
– Lily Potter –
szepnęła Hermiona, gładząc palcem po znajomym nazwisku.
– Ta sama Potter.
Odwróciła się
gwałtownie i zobaczyła stojącego w drzwiach Severusa, który przyglądał się jej
na powrót zimnym wzrokiem.
– Znałeś mamę
Harry’ego? – spytała, zaskoczona taką informacją. – Ale…
Severus patrzył na
jej zmieniającą się twarz, kiedy doznała olśnienia.
– Przelotnie –
mruknął.
Hermiona popatrzyła
na niego, trzymając nadal otwartą książkę w rękach.
– Nie zwracasz się
do kogoś „kochany”, jeśli znasz go przelotnie – odparła sceptycznie.
Westchnął,
podchodząc do niej i zabierając książkę z jej rąk. Zerknął na dedykację,
zawieszając na moment wzrok na nazwisku autorki, po czym zamknął ją z rozmachem
i odłożył na miejsce.
– Rozdział
zamknięty. Koniec tematu.
– Przyjaźniliście
się? – spytała, ignorując jego słowa.
– Powiedziałem,
koniec tematu.
– Musieliście się
przyjaźnić, skoro dała ci prezent – ciągnęła Hermiona, zbyt ciekawa, aby dać
sobie spokój. – W końcu byliście na jednym roku.
– Tak,
przyjaźniliśmy się, jeśli chcesz to tak nazywać – odwarknął. – Chociaż ja bym
tego tak nie nazwał.
– Więc czemu tak
nienawidziłeś Harry’ego? Skoro Lily była twoją przyjaciółką…
Podniósł dłoń,
dając znak, aby zamilkła.
– Koniec. Nie będziemy
rozmawiać o tej kobiecie, a zwłaszcza o jej przemądrzałym dzieciaku.
– Severusie, ja
tylko…
– Powiedziałem,
skończ! – krzyknął, a Hermiona cofnęła się ze strachu.
Severus zamknął
oczy, by po chwili ochłonąć na tyle, aby spokojnie usiąść w fotelu.
– Przepraszam –
szepnęła, klękając przed mężczyzną.
– Lily to… –
zamilkł na moment, ale ton, z jakim wypowiedział te dwa słowa, kompletnie
różniły się od każdego znanego dziewczynie. – Lily to zamknięty rozdział.
– Severusie… –
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć, gdy serce podsunęło jej odpowiedź na
pytanie.
– Okłamałem cię,
wiesz? – powiedział, ale jakby sam do siebie. Jakby te słowa nie były
skierowane do niej. – Okłamałem, kiedy powiedziałem, że nie umiem kochać. Lily…
Hermiona zastygła,
czekając na dalsze słowa, których tak naprawdę nie musiał wypowiadać.
– Kochałeś ją? –
wyszeptała ciężko, a jego oczy zwróciły się w jej kierunku. Lśniły w świetle
nieustannie palącego się kominka.
– Tak. Kochałem.
Dwa słowa. Dwa tak
proste słowa. A Hermiona nie potrafiła zrozumieć ich znaczenia. Ich sens w jego
ustach nagle przestał mieć znaczenie.
– Kochałem ją,
odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem – kontynuował Snape, a jego pięści zacisnęły
się tak mocno, że zaczęły drżeć. – Jej włosy, jej oczy… Były tak intensywne.
Wtedy nie wiedziałem, że to miłość, bo byłem zbyt młody i głupi, aby to
zrozumieć. Dopiero kiedy… w całej swojej głupocie straciłem ją. Nazwałem
jedynym, niewybaczalnym dla niej wyzwiskiem.
– Szlama… –
dopowiedziała za niego Hermiona.
– Tak – odparł
zimnym głosem. Nagle ton stracił na sile, a jego słowa stały się puste, rzucone
w przepaść przeszłości. – Dopiero wtedy zrozumiałem, jak bardzo jej obecność
była mi droga. Nadal ją kochałem, ale z daleka. Byłem wściekły. Na siebie, na
nią, na wszystko wokoło. Chciałem udawać, że nic dla mnie nie znaczyła. Zaczęła
się spotykać z tym idiotą Jamesem, a mimo to ja nadal ją kochałem. Jakim idiotą
trzeba być, aby kochać kogoś nieosiągalnego – prychnął.
Hermiona ścisnęła
jego kolano, które do tej pory obejmowała, a on spojrzał na nią oczami pełnymi
pustki.
– Zabiłem ją –
dodał nagle. – Przekazałem Voldemortowi tę głupią przepowiednię, nie
pomyślawszy wcześniej, że może chodzić o nią. Kiedy to do mnie dotarło…
Spuścił wzrok, a
dziewczyna kolejny raz nie wiedziała jak ma się zachować. Nie spodziewała się
po nim takich wyznań, a przede wszystkim nigdy nie wyobrażała sobie go w roli
kogoś, kto potrzebuje współczucia.
– Było za późno –
skończyła za niego, a do jej oczu napłynęły łzy.
– Próbowałem ocalić
ją każdym możliwym sposobem, ale wszystkie zawiodły.
– Dlatego teraz
próbujesz się ukarać? Za Lily? – spytała cicho.
Jego milczenie było
wystarczającą odpowiedzią. Patrzyła na jego zaciśnięte dłonie, nie wiedząc co
teraz. Czy on nadal ją kocha? To pytanie nie chciało przejść przez jej gardło.
Podniosła się delikatnie i objęła jego sztywne ciało, mocno do siebie
przytulając. Oparła głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy. Nagle mężczyzna
poruszył się i delikatnie objął ją w pasie. Myślał, że odejdzie, że nie
zrozumie.
– Lily to zamknięty
rozdział – powiedział, odsuwając ją na tyle, aby widzieć jej twarz. – Jej
wspomnienie dawno temu przestało mnie nękać i teraz… jest tylko przeszłością.
Ty za to… – urwał, odgarniając z jej twarzy włosy i gładząc jej policzek. – Ty
jesteś prawdziwa.
– Jestem – odparła.
– I doskonale rozumiem, jak to jest kochać kogoś nieosiągalnego.
Snape wpatrzył się
w jej twarz i w powoli rozciągające się w kwaśny uśmiech usta. Przyciągnął ją
do siebie, a ona natychmiast wtuliła twarz w jego szyję, wdychając jego zapach.
Czuł, że ogromny kamień spadł z jego serca, że zostawił za sobą w końcu coś, co
dręczyło go tyle lat.
– Dość tej
ckliwości, bo jeszcze pomyślisz, że się starzeję – powiedział nagle, a w jego
głosie znów słychać było rozbawienie.
Otarła łzy z
policzka i odsunęła się od niego, uśmiechając się szeroko.
– Prędzej pomyślę,
że ktoś cię podmienił.
– Kto by chciał się
zamienić miejscem ze starym nietoperzem?
– No tak, bo
przecież masz takie straszne życie – odparła, całując go przelotnie. Wstała z
podłogi i podała mu dłoń.
– Nie będę
proponował alkoholu dzieciom, ale sam chyba muszę się napić.
Hermiona prychnęła
oburzona.
– Czy mam zatem
odwiedzić panią dyrektor i wyjawić jej twój związek z dzieckiem? – spytała
rozbawiona.
– Touché – odparł,
wstając.
Podszedł do barku i
nalał alkoholu do dwóch naczynek. Podał jedno dziewczynie, która rozsiadła się
w fotelu do tej pory zajmowanego przez profesora.
– Rozgość się –
mruknął kwaśno, obserwując jej nogi, które przerzuciła przez oparcie.
Przechodząc obok
niej, przypadkowo musnął jej łydkę, a dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem.
– Pytałeś, jaki mam
plan.
– Zamieniam się w
słuch.
Popatrzyła w
szklankę, obserwując ruch złotej cieczy i zastanawiała się, jak ubrać myśli w
słowa.
– Wiem, że ty
jesteś sceptycznie nastawiony do… – zawahała się. – …nas.
– Fakt, że mógłbym
być twoim ojcem, zupełnie nie ma z tym nic wspólnego – mruknął, ale Hermiona
weszła mu w słowo.
– Ale jesteśmy
dorośli. Nie musimy ogłaszać tego każdemu, kogo spotkamy. To byłoby dopiero
niezręczne – dodała ciszej. Popatrzyła na niego. – Chodzi mi o to, że moim
zdaniem nie musimy się z tym kryć, bo skoro jesteśmy dorośli, nikt nie może nam
niczego zabronić.
– Brzmisz jak
typowa nastolatka, buntująca się rodzicom – zaśmiał się Snape.
– Tu nie chodzi o
głupie picie alkoholu, czy chodzenie na imprezy, jak to sobie wyobrażasz. Ja
naprawdę traktuję to jako coś poważnego.
Snape popatrzył na
nią, marszcząc brwi.
– A jak twoim
zdaniem, Pani Dorosła, zareagują twoi przyjaciele? Ginewra dla przykładu?
Hermiona uniosła
brwi, uśmiechając się przebiegle.
– Zastanawia mnie
bardziej, od kiedy to Profesor–Mam–Wszystko–Gdzieś przejmuje się opinią
publiczną.
– Nadal nie
odpowiedziałaś na pytanie – mruknął do szklanki, pociągając z niej łyk.
– Ginny zrozumie.
Nie przyjaźnimy się na tyle, żeby miała prawo mi tego zabronić, a nawet jeśli
tak by było to ona… Raczej nie będzie miała nic przeciwko temu.
Uśmiechnęła się
podejrzanie, ale Snape zignorował to. Domyślał się, że jednym z naturalnych
zachowań nastolatek, nieważne jak pilnymi uczennicami by nie były, są plotki.
– W porządku. A
Potter?
Hermiona nagle
spoważniała i zawiesiła wzrok gdzieś poniżej twarzy Severusa.
– Nawet nie wiem,
czy wszystko z nim w porządku. Nie musi wiedzieć od razu.
– Pytałem, jak to
przyjmie, nie kiedy mu o tym powiesz.
– A może w ogóle
nie powiem? – spytała zadziornie. – Właściwie on jako jedyny mógłby mieć
problem z tą sytuacją.
– Dlatego wolę
wiedzieć, jaki masz plan – skwitował kwaśno Snape.
Przez chwilę każde
z nich milczało, co jakiś czas pociągając łyk z własnej szklanki.
– A Minerwa?
– Po latach
swatania mnie z różnymi kobietami, wątpię by przeszkadzało jej, że w końcu
kogoś znalazłem – powiedział, uśmiechając się chytrze pod nosem, widząc w
głowie jej minę.
– To coś nowego –
zaśmiała się Hermiona.
– Mam nadzieję, że
nigdy nie poznasz jej od tej strony.
Hermiona
uśmiechnęła się do mężczyzny, czując przyjemne ciepło rozpływające się po jej
ciele. Było jej dobrze tak, jak teraz. Siedząc w jego fotelu i rozmawiając z
nim. Czuła się szczęśliwa. Opróżniła do końca swoją szklankę i postawiła ją na
stoliku, stojącym między ich fotelami.
– Dziękuję, że
opowiedziałeś mi to wszystko.
Severus popatrzył
na nią i wykrzywił usta.
– Nie dałaś mi za
bardzo wyboru.
– Mimo to – dodała
dobitniej. – Dziękuję.
Skinął jej głową,
otrzymując w zamian uroczy uśmiech. W pewnym momencie dziewczyna ziewnęła.
– Zapomniałem, że
dzieci wcześniej chodzą spać – mruknął, dopijając resztę alkoholu i odstawiwszy
szklankę, wstał z fotela. – Chodź.
Przyjęła
wyciągniętą w jej stronę dłoń, a on pociągnął ją do siebie mocno i w mgnieniu
oka znalazła się w jego ramionach.
– Wychodzi z ciebie
romantyk, Severusie.
– Tylko się nie
przyzwyczajaj – parsknął, mocniej obejmując dziewczynę.
Wtuliła głowę w
jego tors, słuchając bicia jego serca, które okazało się najpiękniejszym
dźwiękiem, jaki słyszała.
Zaniósł ją do łóżka
i okrył kołdrą. Sam rozebrał się i przez moment zawahał się. Stojąc nad własnym
łóżkiem, miał wątpliwości, czy może w nim spać. Jej obecność dziwnie na niego
działała. Nie był przyzwyczajony do dzielenia z kimś łóżka.
– Nie gryzę – usłyszał
jej głos i zobaczył uśmiechniętą twarz w nikłym świetle. – No… Może troszkę.
Jego usta
wykrzywiły się w uśmieszek, ale wsunął się pod kołdrę i niepewnie objął jej
talię. Czując, jak dziewczyna instynktownie przybliża się do niego, oplótł ją
ramionami, jedną rękę lokując pod jej głową. Odgarnął z jej ramion włosy i
złożył czuły pocałunek na ramieniu.
– Obiecaj, że
obudzę się obok ciebie – szepnęła sennym głosem.
Severus zastygł w
dotychczasowej pozycji, zaskoczony jej prośbą. Po chwili jednak zrozumiał
podwójny sens.
– Obiecuję –
szepnął do jej ucha.
~~~~*~~~~
Dziękuję za betę Mio, a za wsparcie wszystkim komentującym.
Liczę, że Wam się podobało.
I że zostawicie po sobie plusika, albo chociaż komentarz.
Dedykacja dla Dubhean, bo tak strasznie narzekała. :))
EDIT: do świąt nie pojawi się już niestety żaden rozdział. Jedynie miniaturka, która jest jeszcze w trakcie pisania, więc też nic nie obiecuję.
~~~~*~~~~
Dziękuję za betę Mio, a za wsparcie wszystkim komentującym.
Liczę, że Wam się podobało.
I że zostawicie po sobie plusika, albo chociaż komentarz.
Dedykacja dla Dubhean, bo tak strasznie narzekała. :))
EDIT: do świąt nie pojawi się już niestety żaden rozdział. Jedynie miniaturka, która jest jeszcze w trakcie pisania, więc też nic nie obiecuję.
Świetny rozdział!:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nikola
Dziękuję bardzo!
UsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńAww, dziękuję :3
UsuńWzruszający i pozytywny.
OdpowiedzUsuńChyba własnie czegoś takiego teraz potrzebowałam.
Dziękuję :)
Na dworze zimno, więc ja pozdrawiam gorąco
bullek
Cieszę się, że trafiłam w Twoje gusta.
UsuńA na zimno polecam przytulić się do kaloryferka. Ja swojego nazwałam Sev. :>
Pozdrawiam!
WOOAAAH~! <3
OdpowiedzUsuńCudowne, super, wspaniałe <3
Literówka lub dwie gdzieś mi się przewinęły przed oczami. Treść super, 'szystko super'.
Pozdrawiam,
~~Margo
Dziękuję za "szystko" :) <3
UsuńAwwww :3 Severus taki słodki :D
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, bardzo. Świetny rozdział :)
Dzięki :)
UsuńBo Severus jak chce, to potrafi. On po prostu nie chce w większości przypadków :D
Pozdrawiam Cię cieplutko
Oj :* Hachi kochana moja !
OdpowiedzUsuńMega mega az mi sie łezka w oczu zakręciła ! Pięknie w pytke ;) zajebonzo ;) i te dialogi wcale nie widać ze sparwaja jakis problem ;)
Czekam na wiesz co ;) ;*
Lovki na madsa !
Forever ! Aa i duzo weny !
Misia <3
UsuńDobrze, że nie widać. Bo naprawdę niemal rzygałam pisząc tą słodycz, a zobaczysz co będzie w następnym rozdziale :D
Buźka :*
I czekam na Twój rozdział!
No i w końcu wyszedł z Seva... romantyk :)
OdpowiedzUsuńTak się bał, a okazało się, że Hermiona wzięła wszystko na klatę i zrozumiała.
Pięknie i słodko, cóż więcej pisać.
PS
Te mewy, to w końcu śpiewały czy skrzeczały? ;)
Troszkę literówek i powtórzeń. Sorry, ale musiałam, bo rzucały się w oczy.
Hej! Świątecznej miniaturki nie było:( wiec może uda ci się wrzucić coś noworocznego?
UsuńJak masz ochotę, to zaglądnij do mnie, bo zaczęłam nowe opowiadanie "Nie tak miało być".
Jest na starym blogu sevmionebylamia.blogspot.com. teraz wszystko tam wrzucam.
Wszystkiego dobrego w nowym roku, a przede wszystkim WENISKA!
Pozdrawiam :D
Obiecuję, że wpadnę, tylko muszę się odkopać.
UsuńZnaczy prolog przeczytałam, ale mój internet wariuje momentami z komentarzami i jak zjadło mi taki w *uj długi komentarz to musiałam ochłonąć, więc jak wrócę, to napiszę Ci komentarze. Bo mi się MEGA podobało i będę czytać.
A miniaturki nie było i raczej będziesz musiała poczekać do przyszłego roku. Taka sytuacja, za co przeprosiłam. :(
Również życzę Ci wszystkiego, wszystkiego dobrego. Weny, weny i jeszcze więcej weny, chociaż Tobie koleżanko jej akurat nie brakuje. Mistrzu :v
Pozdrawiam również :*
Gdybyś wysłała męża za granice, to z nudów tez bys wiecej pisała, czego ci nie życzę (tzn. rozstania z mężem, bo pisac dużo powinnaś:)) ot i cała tajemnica nieustającej weny :(
UsuńTo kochana nie zazdroszczę. I życzę może szybkiego spotkania, a najlepiej to żeby poukładało się tak, żebyście nie musieli żyć osobno <3
UsuńŚwietny *O*
OdpowiedzUsuńOh, dziękuję *-*
UsuńOto jestem już, piszę z nowego konta i - co niezwykłe - wreszcie nadrobiłam rozdziały.
OdpowiedzUsuńMiałaś rację. Gdy w przypadku Severusa pojawia się cukier, staje się on podwójnie słodki. Bardzo pozytywny, ciepły i w gruncie rzeczy wzruszający rozdział, przynajmniej dla mnie.
Nie wątpię jednak, że na ich drodze stanie jeszcze wiele przeszkód. Jeśli nie oni sami, to z pewnością ktoś z zewnątrz. Czy tego chcemy czy nie, to dość nietypowy związek. Cieszę się, że Lily została wspomniana w tym rozdziale.
Wciąż mnie zastanawia co się dzieje z Potterem i Luną. Nie mogę się doczekać ich powrotu do Hogwartu. Mają z Hermioną wiele do pogadania. Mam nadzieję, że wkrótce o nich pomyślisz :)
Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będę w stanie już komentować na bieżąco. Oczywiście zapraszam też do siebie :)
Weny kochana i pozdrawiam.
Jak pisałam Ci na priv - Potter i Luna pojawią się już wkrótce.
UsuńDzięki Tobie zabrałam się za nowy rozdział, więc dziękuję po stokroć.
I cieszę się, że udało Ci się nadrobić i co ważniejsze - że się podobało.
Do zobaczenia w następnym rozdziale :)
Co jakiś czas wracam do opowiadań związanych z Hermioną. Jednak do tej pory były to i wyłącznie blogi opisujące miłość Dramione. Za namową znajomej przeczytałam kawałek opowiadania Sevmione i od tej chwili prześledziłam wiele stron i blogów. Do tej pory trafiałam tylko i wyłącznie na opowiadania, gdzie miłość była przesłodzona do bólu, rozmowy między osobami takie dziecinne....Aż w końcu przez przypadek trafiłam tutaj. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej historii Sevmione. Podoba mi się szczególnie, że wszystko biegnie swoim tempem. Budujesz napięcie, które sprawia, że człowiek nie może się oderwać. W ten sposób spędziłam resztę wolnego dnia dzisiaj. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i oby pojawiały się jak najczęściej będziesz mogła je publikować. Gratuluje talentu, bo nie wiele blogów przypadło mi do gustu. Twój jest idealny. Ściskam Cię ciepło i do następnego :-)) Anngellenee.
OdpowiedzUsuńNawet nie zdajesz sobie sprawy, jak takie komentarze motywują do pracy. Zarumieniłam się niemal jak ww Hermiona :) Naprawdę ogromnie się cieszę za każdym razem gdy czytam, że komuś podoba się moje opowiadanie. Jestem przeogromnie wdzięczna za te słowa. Dały mi naprawdę wielkiego kopa do dalszego pisania.
UsuńDZIĘKUJĘ.
I pozdrawiam Cię cieplutko :))
Znów pojawia się wątek rodziców Hermiony. Cieszę się, że do niego wracasz, bo już się zaczęłam obawiać, że o nim zapomniałaś. :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czym jest to wspomniane COŚ, co kryło się w oczach Severusa. Czyżby jakieś wspomnienia o Lily? Strasznie żałuję, że do tej pory ani razu o niej nie wspomniałaś (chociaż nie, chyba raz pojawiło się jakieś wspomnienie z dupy, kiedy napisałaś o niej jedno wyrwane z kontekstu zdanie na koniec rozdziału); Snape miał tyle argumentów, żeby nie wiązać się z Hermioną, ale żadnym z nich nie była Lily. Żaden strach o związek. Żaden niepokój, że jeśli znów zaufa jakiejś kobiecie, ta kopnie go w tyłek i pójdzie z innym (chociaż bardzo zgrabnie pozbyłaś się tego ,,innego" - a propos Rona! Hermiona nadal nie wie o jego śmierci?). Snape nie boi się zaangażować? W końcu podobno po Lily nie darzył żadnej dziewczyny cieplejszymi uczuciami. Dlatego mam nadzieję, że jednak nie zapomniałaś o Lily i jej wspomnienie jeszcze tu namiesza.
JEST! Doskonale przepowiedziałam! Lily Evans... pfu, Potter. Tak, chyba jednak spróbuję się wkręcić w przepowiadanie pogody.
Szkoda tylko, że Snape obwiniał tylko siebie za rozbicie ich przyjaźni. Lily nie zasługiwała na niego, skoro tak łatwo odpuściła (wiem, że incydent ze ,,szlamą" był tylko kroplą, która przelała czarę). Przyjaciele tak nie robią. Powinna zrobić wszystko, żeby odwieźć Snape'a od tego durnego (w jej mniemaniu) pomysłu, powinna iść z tym do Dumbledore'a albo do Slughorna, jeśli to miało pomóc w zmianie. Oczywiście wiemy, że to jest błąd Rowling - Snape może i był mistrzem oklumencji (nawet za czasów szkolnych - możemy to przyjąć), ale przecież wiemy też, że w Slytherinie była grupka uczniów, którzy wciągnęli Snape'a do grona śmierciożerców, a wątpię, żeby taki potężny czarodziej jak Dumbledore nie wyczuł w nich tych ,,złych" myśli. Tak czy siak - skoro Hermiona chce być ze Snape'em pomimo jego przeszłościo-teraźniejszości, a Lily nie potrafiła nawet pomyśleć o jakiejś konkretnej pomocy (ciągłe ględzenie i babskie smęcenie to nie pomoc), to widać, komu tak naprawdę zależy.
Wracając do rozdziału - ciekawa jestem, dlaczego nie opisałaś dokładnie gabinetu Snape'a. Pamiętam, że przedstawienie pokoju Hermiony zabrało Ci znaczną część rozdziału, a tutaj mamy tylko jakiś zgniłozielony baldachim.
Hermiona wie, że Snape znał rodziców Harry'ego.
No tak, typowy chłop. Zamiast powiedzieć Hermionie ,,TAK, przez pewien czas przyjaźniliśmy się, kiedy chodziliśmy do szkoły", musi budzić w Granger niepokój, ciekawość, zazdrość i pierdyliard innych emocji słowami ,,koniec tematu".
Kisnę. Wyznanie Snape'a całkowicie zburzyło moje przekonanie, że zaczęłaś rozumieć jego postać. Snape prędzej przyznałby się do romansu z Dumbledore'em (nie zaprzeczajmy, że nie miało to miejsca, bo jak najbardziej miało :)), niż wyznał Hermionie (tej podobno Pannie-Która-Wszystko-Wie-i-Jest-Cholernie-Przemądrzała), co tak naprawdę czuł do Lily. Może kiedyś. Może dawno dawno KIEDYŚ, ale nie po takiej agresywnej obronie.
Nie, Lily wcale nie chodziło o tę durną ,,szlamę". Lily Evans to postać, która działa mi na nerwy bardziej niż Lori z ,,The Walking Dead", więc jej obraz w moich interpretacjach może być trochę zaburzony, ale nawet ja nie powiem, że była aż taką pustą idiotką, żeby w sercu nie zgadzać się z ludźmi, którzy nazywali ją szlamą. Jej chodziło o to, że Snape przeszedł na ciemną stronę mocy, sama mu to powiedziała. A to wyzwisko było tylko potwierdzeniem, bo poza śmierciożercami raczej nikt nikomu nie powie ,,ty szlamo".
Takie cenienie Hermiony ponad Lily jest mega nierealistyczne. Snape kochał Lily przez prawie całe swoje życie. Twoje opowiadanie to typowe Sevmione (romans, miłość - te sprawy), więc rozumiem, że Snape musi się w końcu odkochać, żeby móc pokochać Hermionę, ale przecenianie maksymalnie dwumiesięcznego zauroczenia i wyrzucenie z pamięci kilkudziesięcioletniej miłości jest niewykonalne. Albo Snape po prostu kłamie, żeby Hermionie było miło.
Aha, Hermiona doskonale wie, jak to jest kochać coś nieosiągalnego, więc świetnie rozumie Severusa. Bardzo jestem ciekawa, co to za nieosiągalna rzecz czy człowiek, którego Hermiona kocha. To Ron? Sory bardzo, ale Granger sama odrzuciła jego uczucia, poza tym chłopak był osiągalny, wystarczyło przestać tchórzyć. Gdyby Twój Snape miał w tej chwili choć procent Snape'a z kanonu, wkurwiłby się na Hermionę - co taka smarkata może wiedzieć o wieloletnim cierpieniu przez nieosiągalną miłość. To wyznanie przypomniało mi smutne statusy z GG moich dwunastoletnich, trzynastoletnich koleżanek (moje statuty zawsze były jednym wielkim uwielbieniem Tibii) o niespełnionej miłości, o cierpieniu i zranieniu przez miłość... Kto je zranił? No chyba mama, dając szlaban na komputer.
OdpowiedzUsuńSnape doskonale podsumował mój chaotyczny wywód - Gragner brzmi jak rozpieszczona nastolatka, która myśli, że jej bunt może cokolwiek zmienić.
Rozmowa Hermiony i Snape'a o ich związku... Jak by ustalali plan zajęć dla uczniów. Naprawdę myślisz, że taki powściągliwy facet jak Snape rozmawiałby w ten sposób ze swoją kochanką, która mogłaby być w wieku jego córki? Wątpię. Ale w końcu Snape już stracił swoją snejpowatość w tym rozdziale, kiedy wyznał Hermionie prawdę o Lily (i znów podałaś nam wszystko na tacy od razu, pozbawiając przyjemności czekania na wyjaśnienie tej sprawy), więc cokolwiek by już nie zrobił, nie zdziwi mnie to.
Ech, mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie lepszy. Wiele spodziewałam się po tym odcinku, bo mógł rozpocząć jakiś nowy etap, ale cóż. Oby tylko znów się nie rozstali i nie wrócili do siebie po jakimś czasie, za dużo odgrzewania kotletów jak na czterdzieści rozdziałów. :)